Tekst przygotowujący do 42. Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie
Referat przysłany na VII Krajową Kongregację Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie, która odbyła się w Krościenku n.Dunajcem w dniach 28-31 maja 1982 r.
Geneza
W Ruchu Światło-Życie wzywamy Maryję szczególnie jako Niepokalaną, Matkę Kościoła. Jaka jest geneza tego wezwania wyrażającego specyfikę kultu maryjnego ruchu?
Trzeba tutaj wskazać na dwa źródła inspiracji. Pierwsze – to duchowość maryjna i mariologia św. Maksymiliana Kolbego. Miała ona bardzo silny wpływ w początkach naszego ruchu – najpierw w stanowiącej jego prehistorię Krucjacie Wstrzemięźliwości, zwanej także Krucjatą Niepokalanej (1957-1960) potem w pierwszych oazach młodzieżowych dla dziewcząt, nazwanych Oazą Niepokalanej (1963-1968). Od św. Maksymiliana przyjęliśmy to wezwanie NIEPOKALANA z całą treścią, którą on w nie wkładał.
Od samego początku Niepokalana widziana była i przeżywana w kontekście oazy, źródła i życia. Oznacza to najpierw jakieś intuicyjne przeczuwanie głębokiego związku pomiędzy tajemnicą Niepokalanej a tajemnicą Matki, Matki nie tylko Chrystusa, ale Matki nowego życia i wszystkich żyjących.
Ta intuicja stała się ideą przewodnią przy pogłębiających studiach mariologicznych. I tak szczególnie idea oblubieńczego macierzyństwa Maryi Scheebena oraz starochrześcijańska idea Ecclesia Mater (przedstawione we wnikliwym studium Karola Delahaye) stały się drugim, decydującym źródłem inspiracji maryjności Ruchu Światło-Życie. Dodać trzeba jeszcze wpływ II Soboru Watykańskiego z jego ujęciem Maryi w tajemnicy Chrystusa i Kościoła oraz bazujący na tym ujęciu posoborowy kult Maryi, Matki Kościoła.
Synteza i symbole
Powyższe inspiracje, w miarę dojrzewania, domagały się syntezy i wyrażenia się w symbolu, dzięki któremu mogłyby wejść do świadomości ruchu i jego programu formacyjnego.
Pierwszym takim symbolem – a zarazem formułą – syntezą stały się słowaEcclesia Mater – Mater Ecclesiae wypisane na ścianie w pierwszej kapliczce w Centrali ruchu na Kopiej Górce. Kaplica ta poświęcona była Niepokalanej, Matce Kościoła, co świadczy o tym, że to wezwanie już przyjęło się w ruchu. Także ono samo (to wezwanie) jest symbolem i syntezą.
Na dziesięciolecie oaz rekolekcyjnych w Krościenku została wykonana (przez artystę Wiesława Darocha) statua Niepokalanej, Matki Kościoła, jako pierwsza próba wyrażenia związanej z tym określeniem idei w symbolu sztuki.
W kompozycji tego dzieła szczególnie dwa elementy mają wyrażać ideę: „Niepokalana, Matka Kościoła”: w postaci Maryi wyciągnięte w dół w geście otwartych dłoni ręce oraz źródło wytryskujące u jej stóp.
Wreszcie trzeba wskazać na jeszcze jeden znamienny fakt: wspólnota diakonii stałej ruchu (ukonstytuowana jako wspólnota życia konsekrowanego w oparciu o profesję rad ewangelicznych), której celem jest wyrażenie i pielęgnowanie charyzmatu ruchu oraz całkowita diakonia na jego rzecz, przyjmuje w tym okresie nazwę: Wspólnota Niepokalanej, Matki Kościoła.
Akt konstytutywny Ruchu
W dniu 11 czerwca 1973 roku, w święto Matki Kościoła podczas Centralnej Oazy Matki, Ks. Kardynał Karol Wojtyła, obecny Papież Jan Paweł II, poświęcił na Kopiej Górce w Krościenku statuę Niepokalanej, Matki Kościoła ze symbolicznym Źródłem Życia. Potem zaś dokonał aktu oddania Ruchu Żywego Kościoła i Dzieła Oazy Niepokalanej, Matce Kościoła.
Słowa tego aktu oddania w pierwszej swojej części są jakby po raz pierwszy sformułowanym i wyrażonym maryjnym credo naszego ruchu. W tym wyznaniu ukazane jest źródło macierzyństwa Maryi wobec Kościoła a także źródło prawdziwej żywotności Kościoła Matki, i zarazem źródło tworzące oazę żywego Kościoła. Tym źródłem jest oblubieńcza miłość oddania siebie. W zrozumieniu tego kryje się właściwy charyzmat ruchu, który dlatego w swojej najgłębszej istocie jest charyzmatem maryjnym, dlatego też od chwili dokonania przez obecnego Papieża powyższego aktu oddania – który uważamy za akt konstytutywny ruchu – ruch używa także, jako swego samookreślenia, nazwy:Dzieło Niepokalanej, Matki Kościoła.
Analiza
Przystępując do analizy tego naszego maryjnego wyznania wiary przychodzimy zarazem i sięgamy do źródła naszego ruchu, nie tyle już w znaczeniu początku w czasie, ale w jakimś znaczeniu egzystencjalnym, istotowym.
Możemy w nim wyodrębnić trzy części, które poniżej zostaną rozwinięte i skomentowane. I.Niepokalana, Matko Kościoła!
Wyznajemy, że Twoja postawa bezgranicznego, oblubieńczego oddania się w miłości Chrystusowi jest źródłem Twojej macierzyńskiej płodności w Ludzie Bożym.
Ponieważ jesteś Niepokalaną Oblubienicą Słowa, zwłaszcza w zjednoczeniu się z Nim w szczytowej godzinie miłości na Krzyżu, jesteś Matką wszystkich żyjących, Matką Kościoła.
W tych słowach wyrażona jest tajemnica Niepokalanej, Matki Kościoła.
II. Wyznajemy także, że zjednoczenie się z Tobą w tej postawie oblubieńczego oddania się Chrystusowi jest i pozostanie zawsze jedyną, prawdziwą i najgłębszą zasadą żywotności i płodności Kościoła.
Kościół o tyle wraz z Tobą będzie Kościołem Matką, o ile w poszczególnych swoich członkach będzie wraz z Tobą Oblubienicą oddaną Panu w wierze i miłości
W tych słowach wyrażona jest tajemnica Kościoła Matki.
III. Ponieważ całe dzieło oazy opiera się na łasce zrozumienia tej tajemnicy i nie ma ono innego celu jak wychowanie swoich uczestników do coraz głębszego zrozumienia i zrealizowania tej postawy posiadania siebie w dawaniu siebie Chrystusowi i braciom, która jest źródłem nowego życia, słuszną jest rzeczą, abyśmy na nowo i w sposób bardziej świadomy oddali to dzieło Tobie, błagając, abyś raczyła je przyjąć i uznać za swoje.
Jesteśmy bowiem głęboko przekonani, że o tyle tylko staniemy się Oazą Żywego Kościoła, o ile w zjednoczeniu z Tobą będziemy realizowali postawę służby i oddania się Chrystusowi w Jego Kościele.
W tych słowach wyrażona jest istota charyzmatu Dzieła Oazy.
We wszystkich tych trzech fragmentach – mówiących kolejno o tajemnicy Maryi, tajemnicy Kościoła i charyzmacie Dzieła Oazy – możemy znaleźć tę samą zasadę formalną, to samo principium, jest nim postawa oblubieńczego oddania się osoby jako źródło nowego życia. Ta zasada stanowi istotną tajemnicę Maryi, Matki Kościoła i Ruchu Oazy.
Wykazanie tego i płynących z tego konsekwencji będzie celem następujących rozważań.
Część I. Tajemnica Niepokalanej, Matki Kościoła
- Niepokalana
W słowach takich jak Niepokalana, bezgraniczne oddanie się rozpoznajemy wyraźnie inspirację św. Maksymiliana Kolbego. Ujmował on tajemnicę Maryi szczególnie w aspekcie Jej Niepokalanego Poczęcia. Był pod wrażeniem objawień w Lourdes, gdzie Maryja powiedziała do Bernadety, pytającej Jej o imię: Ja jestem Niepokalane Poczęcie. Św. Maksymilian zastanawia się dlaczego Maryja nie powiedziała: Ja jestem niepokalanie poczęta, ale: Ja jestem Niepokalane Poczęcie. Niepokalane Poczęcie to więc imię własne Maryi, które oddaje Jej istotę!
Nie rozpatruje więc św. Maksymilian Niepokalanego Poczęcia w aspekcie formalnym, jurydycznym – jako przywileju zachowania mocą zasług Męki Chrystusa od grzechu pierworodnego i jego skutków – ale w jego treści pozytywnej, można by powiedzieć metodą fenomenologiczną, przez ogląd istoty.
Niepokalana – to osoba wolna od pokalania, czyli grzechu, który jest w swojej istocie zwróceniem się ku sobie w odruchu egocentryzmu, miłości własnej, samolubstwa, w odruchu uwarunkowanym przez pychę, czyli samoubóstwienie.
Nie-pokalana, wolna całkowicie od tego wszystkiego, jest – określając ją pozytywnie – osobą całkowicie od-daną, zwróconą poza siebie w odruchu dawania siebie, czynienia daru z siebie w odruchu całkowicie bezinteresownym. Inaczej mówiąc: Niepokalane Poczęcie to pełnia miłości polegającej na oddaniu siebie, to szczyt miłości stworzenia wracającej do Boga Stwórcy.
Niepokalana jest pełnym urzeczywistnieniem osoby powołanej do posiadania siebie w dawaniu siebie, jest pełnym odnalezieniem siebie przez bezinteresowny dar z siebie (KDK 24c).
To oddanie się bezgraniczne!
Niepokalana jest więc osobowym szczytem odkupionej ludzkości, Człowiekiem w pełni odkupionym i wyzwolonym, wzorem osobowym dla wszystkich ludzi, Nowym Człowiekiem, Nową Ewą u boku Chrystusa – Nowego Adama.
- Oblubienica
Postawa oddania się Niepokalanej określona jest jako oddanie oblubieńcze. Nazwana jest Ona Niepokalaną Oblubienicą Słowa.
Oddanie się osoby, posiadanie siebie w dawaniu siebie nie może oczywiście być skierowane w próżnię. Osoba może siebie oddać tylko drugiej osobie i to osobie, która wzajemnie daje jej siebie.
Takie oddanie się osoby, czy też wzajemne oddanie się sobie osób określa się jako oddanie oblubieńcze.
Określając w ten sposób Niepokalaną – jako oblubieńcze oddanie się – trzeba oczywiście określić kres tego oddania się, czyli wskazać na Oblubieńca.
Komu jest oddana Niepokalana jako swemu Oblubieńcowi? Kto jest Jej Oblubieńcem? Odpowiedź na to pytanie możliwa jest tylko jedna: Jest Ona Oblubienicą Słowa Przedwiecznego, Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej!
Nie wystarczy powiedzieć ogólnie, że jest Ona Oblubienicą Boga. Bóg – o ile wypowiada Siebie po to, aby dać Siebie – to jest właśnie Druga Osoba Boża, Osoba Słowa Przedwiecznego. Przez nie Bóg staje się Oblubieńcem człowieka.
Św. Maksymilian Kolbe nazywa wprawdzie Niepokalaną Oblubienicą Ducha Świętego. Słowo Oblubienica ma tu jednak chyba inne znaczenie: u-lubiona, umiłowana przez Ducha Świętego. Duch Święty jest w Niepokalanej tą miłością, dzięki której Ona oddana jest Chrystusowi – Oblubieńcowi. Duch Święty nie może być Oblubieńcem Maryi w tym samym znaczeniu co Chrystus.
A więc trzeba mówić: Niepokalana, Oblubienica Słowa, Oblubienica Chrystusa.
- Oblubienica i Matka
Niepokalana jest Oblubienicą Słowa, ale jest także Matką Słowa Wcielonego, Jezusa Chrystusa. Jest więc Oblubienicą i Matką w relacji do jednej i tej samej Osoby.
Jak to jest możliwe? Przede wszystkim trzeba przyjąć, że Niepokalana była Oblubienicą Słowa jeszcze przed Wcieleniem. Jej relacja do Słowa Przedwiecznego to tajemnica Jej życia wewnętrznego, Jej modlitwy oraz Jej dobrowolnego dziewictwa.
Po dokonaniu się tajemnicy Wcielenia Maryja, stawszy się Matką Syna Bożego, nie przestaje być Jego Oblubienicą. Jako Nowa Ewa stoi u boku Nowego Adama, towarzyszy Mu na drodze Jego misji mesjańskiej aż po krzyż.
Macierzyństwo Maryi jest oblubieńczym macierzyństwem. Z mariologów szczególnie Scheeben zajmował się tą tajemnicą, widział w oblubieńczym macierzyństwie pierwszą zasadę mariologii. Istotny problem sprowadza się u niego do pytania: Czy Boskie Macierzyństwo Maryi mogło nie wypływać z oblubieńczej relacji pomiędzy osobami, czyniącymi wzajemny dar z siebie? Tylko takie macierzyństwo jest godne człowieka, osoby, inaczej macierzyństwo Maryi byłoby tylko czystym faktem fizjologicznym.
Tajemnica Niepokalanej, Oblubienicy Słowa stanowi więc istotny komponent czy aspekt tajemnicy Jej Boskiego Macierzyństwa. Maryja jest Oblubienicą i Matką Słowa Wcielonego, równocześnie jest Dziewicą i Matką. I jeszcze trzeba dodać, że Jej oblubieńcza relacja w stosunku do Słowa w jakiś sposób warunkuje Jej Boskie macierzyństwo. Jest Ona Matką dlatego, że jest Oblubienicą.
- Matka Kościoła
Macierzyństwo Boskie Maryi w jakiś sposób rozciąga się na Kościół, wspólnotę zbawionych. Maryja jest Matką wszystkich żyjących, Nową Ewą, Pośredniczką Łask oraz Matką Kościoła.
W jaki sposób jednak Maryja, Matka Chrystusa staje się Matką Kościoła? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo ważna i wypływają z niej daleko idące konsekwencje praktyczne dla życia chrześcijańskiego. W sposobie wyjaśniania tego problemu tkwi też specyfika i pewna oryginalność mariologii naszego ruchu.
Tradycyjnie (i popularnie) wyjaśnia się macierzyństwo Maryi wobec Kościoła formułą: Matka Głowy, więc Matka członków. Maryja będąca Matką Chrystusa jest również Matką wszystkich, którzy stają się członkami Jego Ciała Mistycznego. Kościół – Ciało Mistyczne – widziany jest przy tym jako dalej żyjący Chrystus, jako przedłużenie tajemnicy Wcielenia. Albo też po prostu stwierdzając, że ludzie wskutek przyjęcia przez Chrystusa ludzkiej natury stali się Jego braćmi, wskazuje się na Maryję jako na wspólną Matkę.
Ta próba wyjaśnienia macierzyństwa Maryi wobec Kościoła nie jest zadowalająca. W tym ujęciu przede wszystkim nie widać, w jaki sposób Maryja miałaby jakiś bezpośredni udział w przekazywaniu nam nowego życia, raczej można by mówić o macierzyństwie w jakimś sensie moralnym.
Jest rzeczą znamienną, że w dokumentach Vaticanum II nigdzie nie spotykamy się z taką próbą uzasadnienia macierzyństwa Maryi wobec Kościoła, natomiast jest mowa o tym, że Maryja przez swoją miłość współdziałała i współdziała ze swoim Synem w dziele naszego zbawienia i przez to jest naszą Matką. Akcent spoczywa więc na osobowej, oblubieńczej relacji Maryi do Chrystusa. To ujęcie łączy się z tym, że również Kościół nie jest nigdzie w dokumentach soborowych ukazywany jako przedłużenie tajemnicy Wcielenia, ale jako przedłużenie namaszczenia Chrystusa Duchem Świętym i dzięki temu także w ujęciu Kościoła na pierwszy plan wysuwają się relacje osobowe do Chrystusa, które są konsekwencją otrzymania Ducha Świętego.
Właściwa droga do uzasadnienia macierzyństwa Maryi wobec Kościoła prowadzi więc poprzez ukazanie tego macierzyństwa jako konsekwencji Jej oblubieńczej relacji wobec Chrystusa, w sensie: Matka Kościoła, bo Oblubienica Chrystusa, w miejsce dawnej formuły: Matka Kościoła, bo Matka Chrystusa!
- Matka – bo Oblubienica
Tak właśnie powiedziane jest w analizowanym akcie oddania: ponieważ jesteś Niepokalaną Oblubienicą Słowa… dlatego jesteś Matką wszystkich żyjących, Matką Kościoła.
Istnieje więc, w myśl tych słów, przyczynowy związek pomiędzy oblubieńczą miłością oddania siebie a macierzyńską płodnością, a przekazem życia. Jeszcze mocniej jest to wyrażone w poprzedzającym zdaniu wymienionego aktu:
Wyznajemy, że Twoja postawa bezgranicznego, oblubieńczego oddania się w miłości Chrystusowi jest ź r ó d ł e m Twojej macierzyńskiej płodności w Ludzie Bożym.
Powyższe stwierdzenie zakłada istnienie pewnego prawa miłości osobowej, oblubieńczej polegającego na tym, że gdy dwie osoby czynią wzajemnie dar z siebie, oddają się sobie, to takie oddanie się i wypływające z niego zjednoczenie (communio) jest życiodajne, płodne, macierzyńskie.
Czy takie prawo istnieje, czy można to wykazać?
Istnieje ono na płaszczyźnie naturalnej, na nim opiera się instytucja małżeństwa. Małżeństwo zgodne z prawami życia osobowego i z myślą Bożą polega na wzajemnym, całkowitym oddaniu się sobie dwojga osób – mężczyzny i niewiasty, a to oddanie się jest płodne, daje początek nowemu życiu ludzkiemu. Małżeństwo zakłada więc bezinteresowną, osobową miłość polegającą na posiadaniu siebie w dawaniu siebie oraz miłość zwracającą się we wspólnym my – akcie ku nowemu życiu, będącemu owocem komunii osób. Takiego ideału małżeństwa, który ciągle jest zagarożony wskutek skażenia ludzkiej natury grzechem egocentrycznej miłości, broni Kościół wykazując, że jest ono zakorzenione w podstawowych prawach życia osobowego i w planach Bożych. Dlatego encyklika Humanae vitae tak nieustępliwie broni istotowego związku pomiędzy miłością oddania siebie a tajemnicą życia.
Odnowa małżeństwa staje się ostatecznie możliwa tylko w porządku odkupienia i dlatego małżeństwo wśród uczestników łaski odkupienia staje się sakramentem.
Stając się znakiem rzeczywistości nadprzyrodzonej, związku Chrystusa z Kościołem Oblubienicą, wskazuje ono na rzeczywistość ostateczną, w świetle której może zostać wyjaśniona – na relacje wewnątrztrynitarne, objawione w dziele zbawienia.
Tam, w życiu wewnętrznym Boga Trójjedynego, trzeba szukać ostatecznego uzasadnienia oraz pra-wzoru tego prawa miłości mówiącego, że miłość oblubieńcza wzajemnego oddania się osób z istoty swej musi być życiodajna, płodna, macierzyńska. Dotykamy tutaj tajemnicy Ducha Świętego, Trzeciej Osoby Bożej, która od Ojca i Syna pochodzi jako owoc ich miłości. Jeżeli objawienie mówi, że Bóg jest miłością, to w świetle dostępnej naszemu poznaniu fenomenologii miłości musimy to tak rozumieć, że Bóg posiada Siebie (natura Boża) w nieustannym dawaniu Siebie. I tak Bóg Ojciec od wieków wypowiada Siebie w Słowie Przedwiecznym, udzielając mu całej natury Bożej. Druga Osoba Boża, Syn – Słowo Przedwieczne otrzymuje od Ojca również ten przymiot natury Bożej, że jest ona posiadaniem Siebie w dawaniu Siebie (Bóg jest miłością), i dlatego oddany jest całkowicie Ojcu. Konsekwencją zaś tego wzajemnego dawania siebie pomiędzy Ojcem a Synem jest istnienie w Bogu Trzeciej Osoby – Ducha Przenajświętszego, który jest uosobionym My Ojca i Syna albo też uosobioną Miłością – bądź owocem miłości Ojca i Syna.
Chrystus – Wcielone Słowo w swoim życiu ziemskim objawia przede wszystkim swoją relację do Ojca. Jest to życie dla Ojca, całkowicie Mu oddane i poddane, pro-egzystencja w relacji do Ojca. Chrystus jako Osoba Boża przeżywa w ludzkiej naturze, w imieniu nas ludzi to, co charakteryzuje Jego życie wewnątrz-trynitarne, wypełniając tym samym wszelką sprawiedliwość stosunku człowieka do Boga.
Szczytowym momentem tego oddania się Chrystusa Ojcu, Jego miłości względem Ojca, jest Jego śmierć na krzyżu. W tym momencie dokonuje się przedziwna wymiana miłości. Syn oddaje wszystko Ojcu w ludzkiej naturze. Ojciec przyjmuje oddanie się Syna oddając Mu siebie i przywracając Mu życie w zmartwychwstaniu.
Godzina krzyża – to spotkanie się dwóch szczytów miłości i – na podstawie ogólnego prawa miłości – to spotkanie musi być życiodajne. Owocem tego spotkania jest znów Duch Święty, ale tym razem wylany na człowieka jako dar Nowego Życia dla niego! Chrystus jako człowiek może odtąd zsyłać Ducha Świętego jako źródło nowego życia – będącego owocem miłości krzyża – do serc ludzkich.
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego.. (J 19, 25). Stała jako Osoba, jako Oblubienica całkowicie przez miłość oddana Chrystusowi, całkowicie z Nim zjednoczona w cierpieniu, w cierpieniu z miłości za zbawienie świata i wszystkich ludzi. Chrystus swoją miłość oddania siebie ludziom skierował najpierw ku Maryi stojącej pod krzyżem, która tę miłość przyjmowała we wzajemnym oddaniu w imieniu wszystkich ludzi.
A więc znów spotkanie się dwóch Osób w miłości oblubieńczej wzajemnego oddania siebie. Spotkanie się dwóch szczytów miłości, communio, zjednoczenie miłości skierowane ku wspólnemu przedmiotowi troski i cierpienia, ku ludzkości grzesznej wyczekującej zbawienia.
Także tutaj wypełnia się prawo miłości: miłość wzajemnego oddania się osób musi być życio-dajna, płodna, macierzyńska.
Maryja stojąca pod krzyżem w tym momencie stała się Matką wszystkich mających dostąpić odkupienia za cenę śmierci Chrystusa. Stała się Matką wszystkich żyjących i Matką Kościoła dlatego, że była oddana Chrystusowi, zwłaszcza w tej szczytowej godzinie miłości na krzyżu. Dlatego, że była Oblubienicą Chrystusa – zjednoczona z Nim przez miłość w dokonywaniu dzieła odkupienia – stała się Matką Kościoła.
Słowa Chrystusa skierowane z krzyża do Maryi: Niewiasto, oto syn Twój i do Jana: Oto Matka twoja (J 19, 26. 27) nie są więc słowami, które ustanawiają pewną rzeczywistość (np. oddanie Maryi pod opiekę Jana), ale są słowami, które zwiastują, objawiają to, co się stało.
W ten sposób pojęte macierzyństwo Maryi wobec Kościoła – ukazuje je jako rzeczywistość głęboko zakorzenioną w Jej osobowych relacjach do Chrystusa oraz jako Jej rzeczywisty udział w przekazywaniu nam nowego życia.
Może to stać się podstawą do naszego osobowego odnoszenia się do Maryi, naszej Matki. Przede wszystkim jednak otwiera drogę do głębszego zrozumienia tajemnicy Kościoła Matki. Bo tajemnica Matki Kościoła i tajemnica Kościoła Matki stanowią dwa aspekty jednej i tej samej rzeczywistości. Ecclesia Mater – Mater Ecclesiae.
Część II
Tajemnica Kościoła Matki
- Od tajemnicy Maryi do tajemnicy Kościoła
Od tradycyjnego ujęcia macierzyństwa Maryi wobec Kościoła, wyrażonego w formule: Matka Głowy – Matka członków, trudno znaleźć przejście do zrozumienia tajemnicy Kościoła. Maryja widziana jest tutaj w pewnym sensie poza Kościołem czy ponad Kościołem i trudno w Niej dopatrywać się typu Kościoła.
Natomiast ujęcie przedstawione powyżej zawiera bezpośrednie przejście do tajemnicy Kościoła i w sposób rzeczywisty Maryja jawi się tutaj jako typ Kościoła!
W analizowanym akcie oddania z 11 czerwca 1973 r. jest to wyrażone w następujących słowach:
Wyznajemy także, że zjednoczenie się z Tobą w tej postawie oblubieńczego oddania się Chrystusowi jest i pozostanie na zawsze jedyną, prawdziwą i najgłębszą zasadą żywotności i płodności Kościoła.
Kościół o tyle wraz z Tobą będzie Kościołem Matką, o ile w poszczególnych swoich członkach będzie wraz z Tobą Oblubienicą oddaną Panu w wierze i miłości.
Maryja jest tutaj ukazana jako wzór, model i typ Kościoła najpierw jako Oblubienica. Co to znaczy? Każdy członek Kościoła ma być na wzór Maryi oddany Chrystusowi w sposób osobowy przez wiarę i miłość. Każdy ma przyjąć oddanie się jemu Chrystusa Oblubieńca we wzajemnym oddaniu siebie w Duchu Świętym przez wiarę i miłość. Na tym polega nie tylko bycie w Kościele, przynależność do niego, ale bycie Kościołem! Bo Kościół jest Oblubienicą Chrystusa – i to w poszczególnych swoich członkach, o ile one są oddane Chrystusowi w Duchu Świętym na wzór Maryi.
W takim ujęciu Maryja jest w Kościele, jest Kościołem, jest jego typem. Aby zrozumieć, co to jest Kościół i co to znaczy być w Kościele, być Kościołem, wystarczy nam patrzeć na Maryję i odtwarzać w swoim życiu Jej postawę wobec Chrystusa!
Maryja jest typem Kościoła także jako Matka Kościoła. Bo podobnie jak Jej oblubieńcze oddanie się Chrystusowi – na zasadzie prawa miłości – jest życiodajne, płodne, macierzyńskie, tak samo oddanie się poszczególnych członków Kościoła Chrystusowi Oblubieńcowi staje się w Kościele zasadą jego życia i wzrostu. Kościół w całości, we wszystkich swoich członkach staje się Kościołem Matką, Kościołem życiodajnym i płodnym. Kościół w nas, we wszystkich swoich członkach jest Kościołem Matką, czyli inaczej mówiąc jest podmiotem pośrednictwa zbawczego, pośrednictwa łask. Maryja jako Matka Kościoła nie jest ponad Kościołem, ale jest w Kościele, bo Kościół jest Kościołem Matką!
Z poowyższego ujęcia tajemnicy Kościoła wynikają daleko idące konsekwencje dla koncepcji życia chrześcijańskiego i tzw. duszpasterstwa. Otwierają się tu ogromne perspektywy!
Dlatego trzeba jeszcze głębiej rozważyć tę wizję Kościoła wychodząc ze starochrześcijańskiej eklezjologii związanej ściśle z pojęciem Ecclesia Mater.
- Od tajemnicy Kościoła do tajemnicy Maryi
W początkach chrześcijaństwa nie tylko przechodzono od obrazu Maryi – typu Kościoła – do rozważania tajemnicy Kościoła, ale odwrotnie, rozważając tajemnicę Kościoła dochodzono do odkrycia Maryi jako typu Kościoła.
W pierwszych wiekach bardzo żywy był w świadomości wierzących obraz Kościoła – przedstawionego jako Niewiasta, będąca zarazem Dziewicą-Oblubienicą i Matką.
Wykazał to Karol Delahaye we wnikliwym studium analizującym rolę tego obrazu u Ojców Kościoła i w pismach chrześcijańskich pierwszych dwóch wieków. Wyniki tej analizy są zaskakujące. Odsłania się naszym oczom obraz Kościoła noszący inne rysy niż obraz jeszcze często obiegowy dzisiaj – a równocześnie bliski nowemu obrazowi Kościoła II Soboru Watykańskiego.
Kluczową rolę w tym starochrześcijańskim ujęciu tajemnicy Kościoła odgrywa obraz Niewiasty – Oblubienicy i Matki zarazem. Jest to obraz biblijny, występujący zarówno w Starym Testamencie jak i w Nowym. Odnosi się do Ludu Bożego Starego i Nowego Przymierza.
Kościół ujmowany jest więc przede wszystkim jako Matka – Ecclesia Mater. Dlaczego jednak Kościół jest macierzyński, w jaki sposób wypełnia on swoją macierzyńską funkcję wobec swoich członków? Na to pytanie zarysowuje się w pismach tego okresu jednoznaczna odpowiedź: Kościół jest Matką dlatego, że jest Oblubienicą. O tyle Matką, o ile Oblubienicą! Przez to, że Kościół w swoich członkach jest oddany Chrystusowi Oblubieńcowi przez wiarę i miłość posiada życiodajną, macierzyńską moc. Oddanie się Chrystusowi ochrzczonych członków Kościoła jest źródłem macierzyńskiej płodności Kościoła.
Punkt ciężkości Kościoła, jeżeli chodzi o jego żywotność i aktywność przesuwa się więc na ogół członków Ludu Bożego. Dzięki ich oddaniu się Chrystusowi Kościół jest pośrednikiem łask zbawienia i nowego życia, zarówno dla swoich członków, jak i dla ludzi pozostających jeszcze poza nim. A jaka jest rola hierarchii? Jej przysługuje rola bardziej ojcowska. Zadaniem jej jest reprezentowanie, uobecnianie Chrystusa Oblubieńca wobec Kościoła Oblubienicy po to, aby Chrystus mógł być przyjęty, aby można było Jemu się oddać przez wiarę i miłość. Funkcja hierarchii jest więc narzędna, ministerialna. Jest to diakonia, wprawdzie konieczna, ale ostatecznie nie decydująca o żywotności i wzroście Kościoła. Decydującą rolę natomiast spełnia w życiu Kościoła oblubieńcze, wolne, w Duchu Świętym się dokonujące spotkanie z Chrystusem Oblubieńcem, które na zasadzie prawa miłości posiada życiodajną moc.
Nie trudno zauważyć zasadniczą różnicę pomiędzy takim ujęciem Kościoła Matki a ujęciem jeszcze dziś dość powszechnym. Mówiąc o Kościele Matce, kojarzymy to przede wszystkim z funkcją hierarchii, która poprzez udzielanie sakramentów rodzi ludzi do nowego życia i spełnia funkcję macierzyńską.
Uderzająca jest z drugiej strony zgodność takiej wizji Kościoła Matki z ukazaną powyżej tajemnicą Maryi – Oblubienicy Chrystusa i Matki Kościoła. Zachodzi tutaj po prostu jedność tajemnicy Kościoła Matki i Matki Kościoła. Są to dwa aspekty jednej i tej samej rzeczywistości.
Ecclesia Mater – Mater Ecclesiae, Tajemnica Niepokalanej, Matki Kościoła jest tajemnicą Kościoła, Oblubienicy i Matki. Niepokalana jest typem Kościoła – Oblubienicy Chrystusa i Matki żyjących.
- Żywy Kościół
Powyższe spojrzenie na Maryję w tajemnicy Chrystusa i Kościoła – jako na Niepokalaną, Matkę Kościoła – oraz na Kościół w tajemnicy Maryi – Oblubienicy i Matki otwiera drogę do Kościoła żywego, Kościoła przeżywanego w sobie i we wspólnocie braci.
Powiedziano o tradycyjnej, przedsoborowej eklezjologii, że nie potrafiła inspirować życia konkretnych, lokalnych wspólnot Kościoła. W oparciu o elementy maryjno-eklezjologiczne naszkicowane powyżej można skonstruować teologię żywego Kościoła, Kościoła, który się urzeczywistnia w nas i wśród nas, aby potem mógł być urzeczywistniany przez nas. W ten sposób Maryja znów ukazuje się jako Matka dająca życie!
Jakie są elementy żywego Kościoła wynikające z powyższej wizji?
- a) Fundamentem Kościoła jest osoba
Kościół może powstać i powstaje wtedy, gdy osoba urzeczywistnia siebie w dawaniu siebie, gdy wyzwala się z grzechu fałszywej miłości własnej, gdy odnajduje siebie przez bezinteresowny dar z siebie, słowem, gdy osoba urzeczywistnia siebie na wzór Niepokalanej. Proces budowania, rozwoju Kościoła jest równoznaczny z rozwojem i wychowaniem nowego człowieka.
W miarę jak w człowieku rodzi się nowy człowiek powstaje Kościół. Nie znaczy to oczywiście, że osoba jest tworzywem z którego buduje się Kościół, ale że osoba włączając się w Kościół w pełni odnajduje i realizuje siebie! Spojrzenie na Niepokalaną jest gwarancją personalistycznego ujmowania Kościoła. Kościół staje się sprawą, która jest w nas a nie obok nas, staje się sprawą naszą z wykluczeniem jakiejkolwiek alienacji.
- b) Istotą Kościoła jest communio – zjednoczenie z Chrystusem.
Chrystus jest Oblubieńcem – Bogiem, który przychodzi nam dać Siebie. Osoba jest powołana do miłości oblubieńczej wobec Chrystusa, do oddania Jemu siebie. Posiadanie siebie w dawaniu siebie jest ukierunkowane na Chrystusa Oblubieńca. Dokonuje się to w Duchu Świętym, który uzdalnia nas do otwarcia się na przyjęcie Jezusa, do oddania Mu siebie przez wiarę i miłość. Przyjmując Jezusa, oddając Mu siebie, jednocząc się z Nim staję się uczestnikiem Jego Synostwa Bożego i wchodzę w relację dziecięctwa do Boga Ojca.
Ta communio – zrealizowana w pełni w Niepokalanej Oblubienicy Słowa, a potem na Jej wzór realizowana w nas – tworzy istotę Kościoła. Kościół to Chrystus przyjęty przez nas w Duchu Świętym. W ten sposób Kościół jest w nas, a my jesteśmy Kościołem. W ten sposób Kościół jest Oblubienicą Chrystusa w nas i przez nas.
- c) Kościół to „my”
W miarę jak przyjmujemy Jezusa w sposób osobisty – jako swego Zbawiciela, Pana i Oblubieńca – wchodzimy w komunię z Nim, stajemy się Kościołem. Zaczynamy też myśleć i czuć coraz bardziej kategoriami myz Chrystusem: Jego wola, Jego myśli, sądy, pragnienia, plany stają się naszymi. Na tej drodze dochodzimy także do przeżywania swojego my z innymi ludźmi, którzy także są w Chrystusie, którzy objęci są Jego miłością i Jego planami zbawczymi.
Nie można więc oddzielić my wertykalnego z Chrystusem od my horyzontalnego z braćmi, ze wspólnotą Kościoła.
Tam, gdzie to my obejmuje świadomość i działanie zewnętrzne jakiejś grupy ludzipowstaje żywy Kościół – faktycznie zrealizowana wspólnota braterska w Chrystusie i Jego Duchu. Ta wspólnota staje się też świadomym przedmiotem naszych wysiłków i działań.
Na tej drodze Kościół w nas staje się Kościołem wśród nas, aby potem stawać się Kościołem przez nas.
- d) Kościół żywy i życiodajny
Powstający w ten sposób Kościół żywy – jest zarazem Kościołem życiodajnym. Realizując w codziennych wysiłkach swoją komunię z Chrystusem i braćmi, starając się przez wiarę i miłość wyrażającą się w modlitwie, w cierpieniu, w składaniu ofiar, w wielorakiej diakonii – służbie odpowiedzieć na miłość, czyli oddanie się nam Chrystusa, mamy radosną świadomość, że przez to wszystko przyczyniamy się do wzrostu Kościoła, uczestniczymy w procesie przekazywania innym łask nowego życia, że Kościół w nas i przez nas staje się Kościołem życiodajnym, Kościołem Matką. Starając się budować małą wspólnotę chrześcijańską – w rodzinie czy w grupie starającej się żyć Ewangelią – przeżywamy głęboko sens wszystkich wysiłków zmierzających do oddania i poddania siebie Chrystusowi i braciom, wiemy, że w ten sposób stajemy się źródłem życia wzajemnie dla siebie i dla innych. Nie jesteśmy już tylko małą, żyjącą dla siebie grupą, wyizolowaną ze świata i zagubioną, ale sakramentem Kościoła wspólnoty, czyli znakiem i narzędziem zjednoczenia ludzi z Bogiem i pomiędzy sobą.
Takie spojrzenie na tajemnicę Kościoła Matki – realizującą się w nas, jeśli łączymy się z Maryją w oblubieńczym oddaniu się Chrystusowi – jest ogromnie owocne dla naszego życia wewnętrznego i zaangażowania apostolskiego. Może ono stać się źródłem dynamizmu i radości. Doprowadzi ono przede wszystkim do głębokiego poczucia odpowiedzialności za Kościół, do powstania prawdziwej my-świadomości. W takim ujęciu wierni w Kościele nie będą już tylko biernym przedmiotem oddziaływania pasterzy, ale będą mieli żywą świadomość, że ich osobiste zaangażowanie się przez wiarę i miłość w odpowiedzi na wezwanie Chrystusa – skierowane do nich za pośrednictwem czy przez posługę kapłanów – ma znaczenie decydujące dla budowy i rozwoju Kościoła.
Oparcie swojego życia chrześcijańskiego i eklezjalnego na powyższej wizji Kościoła – Oblubienicy i Matki ustrzeże nas też skutecznie od niebezpieczeństwa aktywizmu, który działalność apostolską i duszpasterską sprowadza do zewnętrznej działalności typu organizacyjnego, technicznego, gdzie wszystko mierzy się zewnętrznymi i statystycznymi efektami przy zupełnym często rozminięciu się z tym wszystkim, w czym leży istota Kościoła i chrześcijaństwa.
Część III Charyzmat Oazy i Ruchu Żywego Kościoła
- Od tajemnicy Niepokalanej, Matki Kościoła i Kościoła Matki do Oazy Żywego Kościoła.
Przejście od naszkicowanej powyżej wizji, której streszczeniem może być formuła:Ecclesia Mater – Mater Ecclesiae, do dzieła oazy i wyrastającego z niej ruchu ukazane jest w następujących zdaniach analizowanego aktu oddania:
…całe dzieło oazy opiera się na łasce zrozumienia tej tajemnicy i nie ma ono innego celu jak wychowanie swoich uczestników do coraz głębszego zrozumienia i zrealizowania tej postawy posiadania siebie w dawaniu siebie Chrystusowi i braciom, która jest źródłem nowego życia.
Jesteśmy bowiem głęboko przekonani, że o tyle tylko staniemy się Oazą Żywego Kościoła, o ile w zjednoczeniu z Tobą będziemy realizowali postawę służby i oddania się Chrystusowi w Jego Kościele.
W powyższych słowach mowa jest najpierw o łasce zrozumienia. Można by mówić również o charyzmacie zrozumienia. Chodzi tu o pewne światło, dające zrozumienie jakiegoś aspektu albo też w jakimś aspekcie Bożego planu zbawienia, w aspekcie nowym i oryginalnym, a zarazem szczególnie aktualnym, tj. szczególnie potrzebnym dla urzeczywistnienia Bożego planu. Dlatego jest to zrozumienie zawierające w sobie zarazem wezwanie do działania, do urzeczywistniania tego, co jest treścią tego zrozumienia i światła. Jest to więc światło, które domaga się tego, aby się stać życiem. Wysiłek zmierzający do tego uczynienia światła życiem tworzy w rezultacie ruch Żywego Kościoła, Ruch Światło-Życie. Centralnym przejawem i podstawowym aktem jego urzeczywistniania się i zarazem źródłem, z którego bierze on swój początek i swój rozwój, jest oaza rekolekcyjna jako próba szczególnie intensywnego przeżycia tego, co stanowi właśnie specyficzne, dane ruchowi światło zrozumienia.
Otóż to światło czy ta łaska zrozumienia sprowadza się do zrozumienia tajemnicy Niepokalanej, Matki Kościoła, tajemnicy Maryi, Oblubienicy i Matki albo też tajemnicy Maryi w Chrystusie i w Kościele. W tym wyraża się aspekt maryjny bądź charyzmat maryjny Ruchu Światło-Życie. Wyraża się on praktycznie w koncentracji dążeń i działań ruchu na następujących zadaniach, na postawieniu ich w centrum wszystkich wysiłków. Są to: wychowanie nowego człowieka, tworzenie oaz żywego Kościoła, czyli małych wspólnot eklezjalnych i diakonia we wspólnotach lokalnych Kościoła dla budowania żywego Kościoła.
- Pedagogia nowego człowieka
Podstawowym zadaniem ruchu, bez wykonania którego wszystko inne zawisłoby w próżni i stałoby się czymś pozornym i fikcyjnym, jest wychowanie nowego człowieka. Nowy człowiek to człowiek, który posiada siebie w dawaniu siebie, którego zasadą życia jest agape – bezinteresowna miłość, który odnajduje siebie przez bezinteresowny dar z siebie. To człowiek, który przyjmuje Chrystusa we wzajemnym oddaniu Mu siebie w Duchu Świętym.
Niepokalana jest wzorem takiego człowieka, w Niej został ten ideał w pełni urzeczywistniony. Wpatrując się w Nią poznajemy nasze powołanie, powołanie osoby do posiadania siebie w dawaniu siebie, powołanie Oblubienicy przyjmującej Chrystusa Oblubieńca w Duchu Świętym. Niepokalana jest więc wzorem wychowawczym, modelem wychowawczym w oazowej pedagogii nowego człowieka. Nie jest tym wzorem bezpośrednio Chrystus – Nowy Człowiek, ale Niepokalana, bo Ona jest wzorem przyjęcia osobowego Chrystusa i zjednoczenia z Nim. Oczywiście także Chrystus jest dla nas tym wzorem, ale właśnie Niepokalana prowadzi nas do Niego, ukazuje drogę do przyjęcia Go i zjednoczenia z Nim. Właśnie dlatego Niepokalana jest dla nas bliższym wzorem osobowym. Ona także ukazuje nam, na czym polega pełnia naszego odkupienia, bo Ona jest najdoskonalszym owocem dzieła odkupienia.
Ukazanie ideału nowego człowieka i wprowadzenie na drogę jego realizacji w nas – przez osobowe przyjęcie Jezusa w Duchu Świętym, włączenie w grono uczniów Chrystusa, aby potem kroczyć za Nim naśladując Go i wzrastając ku dojrzałej wierze – to jest zadanie Oazy Nowego Życia I stopnia. To jest także celem całej dalszej formacji deuterokatechumenalnej poprzez oazę II i III stopnia z następującymi po nich programami całorocznej pracy. Cała ta praca wychowawcza, zwana także formacją podstawową, jest próbą odtworzenia postawy Maryi wobec Chrystusa i dlatego Ona patronuje tej pracy, jako Ta, która najdoskonalej „słuchała słowa Bożego i strzegła go”. Dlatego towarzyszy tej pracy różaniec, jako modlitwa, która uczy nas z Maryją rozważać i odtwarzać w sobie tajemnicę Chrystusa. Figura Niepokalanej pojawia się obok Pisma św. na stole, wokół którego gromadzi się wspólnota oazowa, aby rozważać słowo Boże. W tym wyraża się zewnętrznie maryjność ruchu, która zakorzeniona jest głęboko w jego istocie, o ile jest on maryjną pedagogią nowego człowieka.
Oprócz tego dąży się w ruchu do wypracowania w jego członkach osobistej, modlitewnej więzi z Maryją, która jest dla nas nie tylko wzorem, modelem formacyjnym, ale prawdziwą Matką, która rodzi i wychowuje w nas nowego człowieka.
- Oaza Żywego Kościoła
Szczególnym charyzmatem ruchu jest oaza rekolekcyjna jako skuteczna metoda wychowania nowego człowieka. Dla zrozumienia koncepcji oazy istotne znaczenie ma pojęcie źródła. Oazę naturalną tworzy źródło, wokół którego i dzięki któremu rozwija się bujne życie. Co stanowi to źródło w oazie rekolekcyjnej? Przez co staje się ona źródłem nowego życia i oazą żywego Kościoła?
Odpowiedź na to pytanie pozwoli nam dopiero zrozumieć, gdzie leży istota charyzmatu oazy i co warunkuje jej owocność. Otóż w odpowiedzi nie wystarczy powiedzieć, że źródłem jest Chrystus, wokół którego obecności w słowie i sakramencie skupia się życie oazy. Trzeba powiedzieć, że źródłem jest osobowe przyjęcie Chrystusa w Duchu Świętym, czyli w postawie oddania Mu siebie przez wiarę i miłość. Inaczej mówiąc: o ile w oazie dokonuje się spotkanie z Chrystusem we wzajemnym, oblubieńczym oddaniu się, o tyle oaza staje się źródłem życia dla swoich uczestników. To spotkanie z Chrystusem dokonuje się przez wiarę w słowie i sakramencie, i w modlitwie. Ale dokonuje się także w bliźnich, w pozostałych uczestnikach wspólnoty oazowej. Wzajemne otwieranie się ku sobie w postawie służby, dawania siebie, jeśli dokonuje się w Chrystusie i w Jego Duchu, to także staje się w oazie źródłem życia. Dlatego podstawowym przykazaniem oazy jest agape – bezinteresowna miłość osobowa, realizowana w podwójnej relacji – do Chrystusa i do bliźnich, członków wspólnoty oazowej. Jeśli ta postawa agape będzie realizowana, to w oazie tryskać będzie źródło nowego życia i dzięki temu oaza będzie oazą – miejscem rozkwitu życia.
Aspekt maryjny oazy wyraża się w tym, że realizowanie tej postawy jest równocześnie naśladowaniem, odtwarzaniem postawy Maryi. Dlatego mówimy w naszym akcie oddania: Jesteśmy bowiem głęboko przekonani, że o tyle tylko staniemy się Oazą Żywego Kościoła, o ile w zjednoczeniu z Tobą będziemy realizowali postawę służby i oddania się Chrystusowi w Jego Kościele.
Zrozumienie tajemnicy Maryi – Niepokalanej, Matki Kościoła stanie się więc pewnego rodzaju gwarancją zachowania charyzmatu oazy w jego autentyczności, co warunkuje z kolei jego owocność. Zespół diakonii oazy (moderatorzy i animatorzy) przeżywający w sobie tajemnicę Maryi – Oblubienicy i Matki, będzie równocześnie posiadał w sobie jakiś „zmysł” wiary, który ustrzeże ich przed spłyceniem oazy i pomoże w zachowaniu tego, co jest istotne w jego charyzmacie.
Ukazana powyżej droga doprowadzi uczestników oazy również do zrozumienia i przeżycia tajemnicy Kościoła jako komunii, jako wspólnoty powstającej w wyniku aktualizacji relacji międzyosobowych, których istotą jest miłość agape. Taka zaś wizja Kościoła – wspólnoty osób, Kościoła żywego, istniejącego w nas i wśród nas, wyrażającego się w my-świadomości, stwarza dopiero właściwy fundament dla diakonii, dla służby apostolskiej, dla życia i rozwoju Kościoła.
Tym fundamentem – zdolnym zabezpieczyć tę służbę przed wypaczeniem aktywizmu, działalności zewnętrznej i organizacyjnej, wymiernej w efektach zewnętrznych i statystycznych, oraz przed frustracją – jest świadomość uczestnictwa w tajemnicy Niepokalanej, Matki Kościoła. Jest to radosna świadomość, że wszelka realizacja miłości – polegającej na wzajemnym oddawaniu się sobie osób w postawie bezinteresownej służby – jest w Kościele źródłem nowego życia.
To podstawowe przeżycie oazy, stanowiące jej istotę, które mniej lub więcej świadomie staje się udziałem jej uczestników, trwa potem i pogłębia się w małych wspólnotach „oaz permanentnych” w parafiach i innych środowiskach. W ten sposób te wspólnoty mogą stać się zaczynem i narzędziem dla budowania żywego Kościoła.
- Diakonia żywego Kościoła
Wychowanie nowego człowieka poprzez uczestnictwo w Oazach Żywego Kościoła prowadzi do angażowania się w diakonii żywego Kościoła, przede wszystkich we wspólnotach lokalnych.
Owocem formacji oazowej, opartej na zrozumieniu tajemnicy Niepokalanej, Matki Kościoła, jest przeżywanie swojego powołania i powołania ruchu jako rzeczywistości rozwijającej się w Kościele, a nie obok Kościoła.
Postulat trwania w jedności z Kościołem – widzialnym i hierarchicznym – nie jest dla ruchu postulatem przychodzącym jakby z zewnątrz jako wezwanie natury doktrynalnej czy dyscyplinarnej, lecz jest raczej wezwaniem do wierności wobec własnego charyzmatu, którego istotą jest bycie Żywym Kościołem przez zjednoczenie z postawą Niepokalanej, Matki Kościoła. Charyzmat ten umieszcza ruch jakby w sercu Kościoła – jeśli istotą Kościoła jest realizowana w Duchu Świętym communio z Chrystusem i z braćmi. Tkwienie w Kościele stanowi więc istotną troskę o dążenie ruchu, który czuje się wezwany do uczestnictwa w charyzmacie Maryi, Matki Kościoła.
Im głębiej ruch pojmuje i urzeczywistnia swój charyzmat, tym pełniej przeżywa swój eklezjalny charakter, swoją tożsamość z Kościołem. Podobnie jak cały Kościół jest tym bardziej sobą, im bardziej jest maryjny, tak samo ruch im pełniej przeżywa swoją maryjność – w sensie ukazanym powyżej – tym bardziej przeżywa swoje my z Kościołem, swoją eklezjalność.
W myśl zasady: agere sequitur esse działanie ruchu staje się w konsekwencji diakonią we wspólnocie Kościoła i na rzecz tej wspólnoty dla jej budowania i wzrostu. Tkwiąc z Maryją w Chrystusie, myśląc i czując wraz z Nią tak jak Chrystus, nie można mieć innych planów i dążeń niż Chrystus. W myśl zachęty św. Pawła, aby to dążenie nas ożywiało, które było w Chrystusie Jezusie (por. Flp 2, 5), wraz z Nim, z Chrystusem Sługą oddajemy swoje życie, poprzez charyzmat ruchu, na diakonię dla realizowania we współczesnym świecie zbawczego planu Ojca, tak jak Maryja – Służebnica Pańska oddała Jemu swoje życie.
Zrozumienie tajemnicy Niepokalanej, Matki Kościoła, uczestnictwo w tej tajemnicy gwarantuje więc również zachowanie diakonijnego charakteru ruchu we wszystkich aspektach jego działania.
* * *
Rozważania powyższe w dostateczny sposób odpowiedziały na pytanie o charakter maryjny charyzmatu Ruchu Światło-Życie. Maryjność ta jest tak głęboko zakorzeniona w istocie jego charyzmatu, że nazwanie ruchu dziełem Niepokalanej, Matki Kościołajest w pełni uzasadnione. Pragniemy, aby ta nazwa przyjęła się odtąd w ruchu obok nazwy Ruch Światło-Życie.
Nasuwa się w końcu pytanie o oryginalność kultu maryjnego i maryjności Ruchu Światło-Życie. Czy ruch wnosi coś nowego do kultu maryjnego w Kościele współczesnym i czy jest uzasadnione wprowadzenie nowego wezwania Maryi jako Niepokalanej, Matki Kościoła?
Oryginalność ta tkwi z pewnością w dokonanej syntezie, między personalnym aspektem obrazu i kultu Maryi, uwydatnionym tak silnie przez św. Maksymiliana Kolbego, a aspektem eklezjalnym, właściwym zarówno dla ujęcia starochrześcijańskiego jak i dla Vaticanum II.
Uchwycenie istotnego związku pomiędzy miłością osobowego oddania siebie, czyli miłością oblubieńczą, a tajemnicą przekazu życia i zastosowanie tego prawa miłości do wyjaśnienia tajemnicy Maryi i Kościoła stanowi jakąś zasadę formalną tej koncepcji maryjności ruchu i w tym zawiera się z pewnością istotna nowość tego ujęcia.
Istotne jest ukazane powyżej wielorakie owocowanie tej koncepcji, zarówno w życiu jednostkowym, jak i w życiu ruchu, i w życiu Kościoła i to pozwala mówić o pewnym charyzmacie.
Jest to rzeczywiście idea ożywiająca i dlatego można ufać, iż pochodzi ona odDucha, który ożywia i od Tej, którą Duch posługuje się w dawaniu życia, którą uczynił Matką Słowa Wcielonego i Matką Kościoła.
ks. Franciszek Blachnicki
Liturgia w świetle tajemnicy Chrystusa Sługi
Tekst przygotowujący do 42. Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie
Słowa skierowane do uczestników XII Krajowej Kongregacji Odpowiedzialnych w lutym 1987 r. przyjęte jako duchowy testament Założyciela Ruchu.
Wsłuchując się w teksty liturgiczne okresu od niedzieli Chrztu Pana i następującego po tej niedzieli czasu zwykłego, ciągle napotykamy motyw Chrystusa Sługi jako motyw przewodni tego okresu liturgicznego. Widocznie zależy na tym Kościołowi, który przez liturgię wychowuje swoich wiernych, aby obraz Chrystusa Sługi bardzo głęboko zapadł w pamięć, w świadomość członków Kościoła, żeby właśnie ten obraz stał się obrazem przewodnim całego życia chrześcijańskiego.
Dla Ruchu Światło-Życie ten okres liturgiczny jest bardzo cenny, bardzo ważny, bo nasz Ruch jest w szczególny sposób inspirowany przez teologię Chrystusa Sługi. Ruch Światło-Życie, nazywany też ruchem albo dziełem Niepokalanej, Matki Kościoła, jest również ruchem Chrystusa Sługi. Podczas ustalania nazwy ruchu, działo się to na I Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu w Krościenku, wśród wysuwanych propozycji nie brakło także tej: Ruch Chrystusa Sługi. Teologia Chrystusa Sługi powinna coraz głębiej kształtować świadomość i postawy naszego ruchu, bo jesteśmy ruchem odnowy Kościoła inspirowanym przez Sobór Watykański II, a obraz Chrystusa Sługi jest Chrystusa Soboru Watykańskiego II.
W różnych okresach historii Kościoła różne rysy obrazu Chrystusa były szczególnie akcentowane, z pewnością zależało to od potrzeb danej epoki, z pewnością dokonywało się pod natchnieniem Ducha Świętego. Nasze czasy, które jeżeli chodzi o Kościół, określiły swoją samoświadomość na Soborze Watykańskim II, są czasami Chrystusa Sługi. Ten obraz przewodni poprzez Sobór wchodzi coraz głębiej w życie Kościoła, wyznacza jego przyszłość. Chrystus Sługa – Chrystus, który namaszczony Duchem Świętym podejmuje w posłuszeństwie wielki plan Ojca, aby go wypełnić. Ten obraz Jezusa, który jest Chrystusem, poprzez różne teologiczne rozważania, badania przed Soborem, bardzo głęboko przeniknął soborowe dokumenty, tak jak w poprzednim okresie, przedsoborowym, zwłaszcza w okresie międzywojennym, dominował obraz Chrystusa Króla.
Tym czasom zawdzięczamy wprowadzenie do liturgii uroczystości Chrystusa Króla; chociaż i tutaj można powiedzieć, że w reformie Soboru Watykańskiego II także treść tego święta nabrała pewnych innych akcentów. W okresie międzywojennym obraz Chrystusa Króla łączono z powstaniem Akcji Katolickich, akcentowano społeczne panowanie, królowanie Chrystusa w naszych czasach. Łączyło się to często z pewnym spłyceniem; był – można by to tak nazwać – taki akademijny styl kultu Chrystusa, to znaczy na akademiach urządzanych w różnych parafiach z okazji uroczystości Chrystusa Króla dużo było deklamacji, haseł, które były nieraz bardzo słabo podbudowane teologią. Natomiast obecny obraz Chrystusa Króla jest głęboko inspirowany przez Pismo święte i właściwie zbliża się bardzo do obrazu Chrystusa Sługi. Chrystus właśnie dlatego jest Królem, że najpierw był posłuszny, że najpierw był Sługą, i właśnie On nam ukazuje drogę do królowania przez służbę.
Obraz Chrystusa z kolei inspiruje obraz Kościoła – jaki obraz Chrystusa, taki obraz Kościoła. Obraz Kościoła Soboru Watykańskiego II jest znów inspirowany szczególnie przez tajemnicę Chrztu Pana w Jordanie. Mówi się nawet dzisiaj w eklezjologii, że Kościół jest przedłużeniem tajemnicy namaszczenia Chrystusa Duchem Świętym. Chrystus objawia się po chrzcie w Jordanie jako Pomazaniec, jako napełniony Duchem Świętym dla posługi, dla posłuszeństwa wobec planu Boga, swego Ojca i ten sam Chrystus chrzci ogniem i Duchem – jak mówi Ewangelia (Mt 3, 11) – i przelewa Ducha Świętego na członków Kościoła i tym samym włącza ich w swoją drogę służby, posłuszeństwa wobec Ojca. Cały Kościół jest dzięki temu widziany w tajemnicy Ducha Świętego jako wspólnota namaszczonych, a to oznacza również: wspólnota przeznaczonych, powołanych, uzdolnionych, wezwanych do służby na rzecz zbawienia świata.
Konsekwentnie ukazuje Sobór Watykański II tak zwaną władzę w Kościele, czyli hierarchię, jako diakonię, jako służbę, jako uczestnictwo w misji Chrystusa Sługi. Słowo „diakonia” staje się wspólnym mianownikiem dla wszystkich stopni hierarchii, nie tylko dla diakonów, ale i dla prezbiterów, i biskupów. A znów pojęcie diakonii jest bardzo blisko sprzężone z obrazem Kościoła jako wspólnoty. Wspólnota powstaje tam, gdzie wszyscy, zgodnie ze swoim charyzmatem, podejmują służbę dla jej budowania. Wspólnota nie tworzy się przez to, że jedni mają władzę nad innymi, że są przełożeni i podwładni, ale przez to, że wszyscy służą zgodnie ze swoim charyzmatem w budowaniu wspólnoty”.
To są przypomnienia ogólnych zasad znanych w naszym ruchu, ale w związku z tematem tegorocznej kongregacji: „Liturgia – Leiturgia” warto popatrzeć na tajemnicę liturgii w świetle tajemnicy Chrystusa Sługi. Trzeba tutaj odejść od schematu dzielenia podstawowych funkcji Kościoła według: martyria – leiturgia – diakonia, który sugeruje pewne przeciwstawienie diakonii pozostałym funkcjom, gdyż podobnie jak wspólnym mianownikiem wszystkich szczebli hierarchii Kościoła jest „diakonia” – diakonia biskupa, prezbitera i diakona, tak wszystkie podstawowe funkcje Kościoła są wyrazem diakonii, służby, najpierw Chrystusa, a potem Kościoła i jego członków. Spojrzenie na liturgię w świetle tajemnicy Chrystusa Sługi pozwoli nam głębiej zrozumieć sens liturgii w ogóle i jej odnowy w posoborowym Kościele.
Słowo „liturgia” pochodzi od dwóch greckich słów: „Leitos”, „ergon”, w przekładzie dosłownym znaczyłoby to: dzieło społeczne czy ludowe, dzieło wspólne. Przez to rozumiano w starożytnym Rzymie pewne służby publiczne podejmowane dla dobra społecznego, dla dobra państwa. Już w samym pojęciu „liturgia” jest więc zawarte pojęcie służby. Liturgia nie jest niczym innym niż nieustannym uobecnianiem i stawianiem w obliczu Kościoła w każdym czasie, w każdym miejscu, służby albo posługi Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus stał się posłuszny aż do śmierci, a była to śmierć krzyżowa (Flp 2, 8).
Całe życie Jezusa Chrystusa jest służbą; jest liturgią w tym znaczeniu, jest posługą podjętą dla zbawienia człowieka, a równocześnie dla wypełnienia woli Ojca. To, co jest najistotniejsze w posłudze Chrystusa – Jego posłuszeństwo aż do śmierci, Jego oddanie życia, Jego ofiara – nieustannie żyje w Kościele, jest uobecniane właśnie przez liturgię. Liturgia jako uobecniana ciągle w życiu Kościoła służba Chrystusa dla zbawienia człowieka. Służba, która wyraża się w posłuszeństwie aż do śmierci na krzyżu. Dlatego, że stał się posłuszny, że się uniżył, został wywyższony w zmartwychwstaniu – Tajemnica Paschalna Chrystusa. Także tym pojęciem możemy określić istotę liturgii, ale to jest tylko inne nazwanie tej samej rzeczywistości – przejście Chrystusa w postawie sługi, w posłuszeństwie przez całe to życie, aż do śmierci. To jest właśnie rzeczywistość, która uobecnia się, trwa w życiu Kościoła w liturgii.
Jeżeli tak popatrzymy na istotę liturgii, to od razu zrozumiemy głębiej jedną cechę z nią związaną – wymaganie posłuszeństwa Kościołowi w jej sprawowaniu. Ta zasada jest w Kościele od początku: w liturgii nie można dowolnie niczego zmieniać. Formę liturgii, jej treść, sposób sprawowania, nawet w najdrobniejszych szczegółach, określa Kościół, a wszyscy w Kościele są zobowiązani do sprawowania liturgii w duchu posłuszeństwa.
Może w okresie przedsoborowym i tutaj wkradła się pewna przesada, jednostronność, formalizm. Kiedy zaczęła się odnowa liturgii, często wyśmiewano się z tzw. rubrycyzmu: podejście do liturgii w sposób drobiazgowy, do tego stopnia, że rozważano wiele szczegółowych przepisów w duchu podobnym do ducha faryzeuszy i zastanawiano się nad tym, czy kapłan podchodząc do ołtarza ma na stopniu postawić najpierw prawą nogę czy lewą, gdzie ma skierować oczy, kiedy pozdrawia wiernych itp. Zaczęto bawić się w różne szczegóły i ta wierność rubrykom (czyli temu, co było w mszale napisane czerwonym drukiem) jakoś wysunęła się na pierwszy plan. Był cały sztab rubrycystów, którzy studiowali rubryki, wyjaśniali wątpliwości, interpretowali; powstały całe księgi na ten temat.
To oczywiście była jednostronność, ale u podstaw leżało właściwie słuszne dążenie – duch posłuszeństwa. Bo liturgia uobecnia posłuszeństwo Chrystusa i nie można sprawować liturgii godnie i we właściwym duchu, jeżeli się jest poza posłuszeństwem. Nic tak bardzo nie sprzeciwia się istocie liturgii jak brak posłuszeństwa, jak pewna subiektywna dowolność, stawianie swego „widzi-mi-się”, własnego odczuwania ponad Tradycję, ponad wolę Kościoła, tak wyraźnie określoną w dokumentach, w przepisach liturgicznych. To obserwuję tu na Zachodzie.
Zjawiskiem bardzo rozpowszechnionym jest pewna nonszalancja w traktowaniu liturgii. Mnie osobiście to bardzo często raziło, zwłaszcza u Francuzów i Niemców, później zauważyłem, że tak samo jest w Ameryce i gdzie indziej. Ksiądz uważa, że to poniża godność człowieka jako osoby, że to jest skrępowanie wolności, że to jest niedemokratyczne, kiedy kapłan musi wykonywać wszystkie ruchy, wymawiać słowa tak, jak ktoś przepisał i ustalił w księgach liturgicznych, w pewnych rozporządzeniach, więc odprawia dowolnie, według własnego uznania, według własnego rozumienia i często przy wielkiej ignorancji, bo u podstaw takiego traktowania liturgii leży zwyczajna niewiedza – nie chciało się człowiekowi przestudiować tych zagadnień, przebadać, jaka jest historia, jaki sens, jaka symbolika z tym się wiąże, i teraz samego siebie czyni ostateczną instancją.
To zjawisko na Zachodzie jest bardzo rozpowszechnione, a potem się narzeka na soborową odnowę liturgii, że wszystko jest nie takie, jak powinno być, i następuje, zwłaszcza tutaj w Niemczech, ciekawa reakcja – rzucanie się w przeciwną skrajność. Ludzie przyzwyczajeni jeszcze do dawnego porządku liturgii, do tego posłuszeństwa obowiązującego sprawujących liturgię, zaczynają oczywiście krytykować tę jakąś dowolność i na pewno słusznie, ale szukają ratunku w powrocie do starych form; stąd tendencje do przywracania mszy trydenckiej – za wielkie osiągnięcie jakiejś parafii czy środowiska uważa się mszę według mszału papieża Piusa V, znowu po łacinie; są całe stowarzyszenia, które o to walczą, zbierają podpisy, żeby przywrócić trydencką mszę św.
To druga skrajność, oczywiście tak samo jak nonszalancja grzesząca brakiem posłuszeństwa, bo przecież Kościół ma prawo dostosować pewne formy liturgiczne do ducha czasu, żeby liturgia była lepiej rozumiana i przeżywana. Kościół ma tę władzę (miał ją nie tylko na początku swego istnienia), jest to stała funkcja Kościoła – określanie także tego, co jest samym sercem i życiem Kościoła, czyli liturgii. Uczestnictwo Ducha Świętego w liturgii, w jej kształtowaniu sprawia, że jest ona żywa. Z jednej strony jest przekaz, który nie może być zmieniony, tradycja; wobec której obowiązuje posłuszeństwo; z drugiej strony – aktualne zarządzenia Kościoła, wobec których również obowiązuje posłuszeństwo. Aktualna świadomość Kościoła, kształtowana przez Ducha Świętego wyraża się w zarządzeniach określających też formę życia Kościoła. Właściwa droga to jest posłuszeństwo wobec tej formy liturgii, którą nam dał (w wyniku reformy) Sobór Watykański II.
Tu chciałbym powiedzieć coś, co nie powinno być przyczyną chlubienia się czy zarozumiałości, ale powodem wdzięczności. Po wielu różnych obserwacjach, wielu kontaktach w różnych krajach mogę powiedzieć, że nie spotkałem nigdzie ruchu odnowy w Kościele, który by tak głęboko pojął, zrozumiał i przyjął charyzmat odnowy liturgii po Soborze Watykańskim II. Naprawdę, od samego początku w centrum naszego ruchu jest to otwarcie się na wolę Kościoła i zarazem na działanie Ducha Świętego przez przyjęcie odnowionej formy liturgii.
Nie jest to przypadek, że początki naszego ruchu wiążą się z szukaniem metod formacji służby liturgicznej. Pierwsze oazy były dla ministrantów, później były oazy młodzieżowe dla lektorów, czy dla żeńskich zespołów służby liturgicznej. Wielu z nas pamięta te czasy, kiedy rodziła się Konstytucja o liturgii, a później wydawane na jej podstawie dokumenty, jak bardzo nasz ruch starał się być na bieżąco, jak ruch wchłaniał wszystkie odcinki dokonywanej reformy liturgii, z jaką radością przyjmowaliśmy poszczególne dokumenty odnowy. To jest charyzmat, to jest dar zrozumienia istoty liturgii, a równocześnie duch posłuszeństwa. Zarzucano nam wprawdzie nieraz, że wprowadzamy nowości do liturgii, że wprowadzamy spontaniczne komentarze czy modlitwy, ale nie zwracano uwagi na to, że właśnie w tym się wyrażał duch posłuszeństwa, bo odnowiona forma liturgii przewiduje pewne momenty modlitwy spontanicznej, czy spontanicznego komentarza, czy chwile ciszy. Te elementy należą właśnie do tej postaci liturgii, którą Kościół na nasze czasy określił, i przyjęcie ich wynikało także z ducha posłuszeństwa, z dążenia do głębszego zrozumienia istoty liturgii.
Istnieje głębokie powiązanie między teologią Chrystusa Sługi, obrazem Chrystusa Sługi, a tym, co nam daje liturgia, pomiędzy zrozumieniem ducha liturgii a postawami, które powinniśmy wobec niej przyjmować. Można by wskazać jeszcze na jedność między symbolem wyrażającym istotę ruchu (znakiem Fos-Zoe – Światło-Życie), a właściwym dla naszego ruchu sposobem podejścia do liturgii i zrozumienia jej; bo światło jest nam ukazywane i przekazywane również przez obrzędy liturgiczne; formy stosowane w liturgii są pewnym światłem. Przez obrzędy i symbole liturgiczne jest wyrażona Boża prawda, która jest tak bogata i tak inna od naturalnego ludzkiego myślenia, że nie da się tylko w słowach wyrazić, ale nieraz głębiej wyraża się w znakach.
Formę liturgii, wszystko co do niej należy, trzeba przyjmować jako światło, jako coś obiektywnego, jako coś co przekazuje treści, które są prawdą i które objawiają nam prawdę Bożą. Stąd postulat posłuszeństwa wobec światła w tym wypadku konkretyzuje się w posłuszeństwie wobec znaków, symbolów, obrzędów, przepisów liturgicznych. To wynika z zasady światło-życie: życie musi być podporządkowane światłu, światło musi być wcielane w nasze życie. I stąd to dążenie, żeby najpierw głęboko wniknąć w treść liturgicznego znaku i symbolu i postawić pytanie: Co Bóg chce nam przekazać przez Kościół, przez dany obrzęd, znak liturgiczny? Dlatego liturgia zakłada zawsze najpierw zrozumienie. W starych tekstach liturgicznych w języku greckim jest to wyrażenie: „logiketisia” – to znaczy ofiara rozumna, jakby prześwietlona światłem prawdy.
Rozum ma pierwsze zadanie do spełnienia w liturgii, żeby z danym znakiem związać określoną treść, odczytać pewną prawdę, to jest po prostu warunek właściwego uczestnictwa w liturgii, bo inaczej liturgia stanie się magią, jeżeli nie wiemy, o co chodzi, nie rozumiemy znaku. Nic tak bardzo nie zabija ducha liturgii jak właśnie bezmyślność, która prowadzi do formalizmu, do rutyny i wtedy owocność liturgii jest właściwie unicestwiona. Liturgia domaga się najpierw wysiłku rozumu, żeby światło przekazane w jej znakach, w symbolach, zajaśniało najpierw w naszym umyśle, a potem podporządkowanie się tym treściom, tym formom jest już aktem osoby, aktem wolnego zaangażowania. Jest to zaangażowanie godne osoby, czyli zaangażowanie rozumne poprzez światło, a nie angażowanie się pod wpływem instynktu, jakiegoś lęku czy szacunku, w coś co jest irracjonalne, niezrozumiałe – takie zaangażowanie przypomina religie prymitywne, pogańskie, gdzie liturgia jest sprowadzona do poziomu magii, gdzie nie chodzi o zrozumienie, tylko o zastosowanie pewnych rytów, obrzędów, które same w sobie mają sprawić określone skutki.
Jest to niesłychanie ważne, abyśmy w całej formacji liturgicznej w naszym ruchu położyli u podstaw tę zasadę metodyczną (światło-życie), która wszędzie obowiązuje, ale szczególnie (o tym może mało myślimy) właśnie w liturgii. To nie tylko słowo Boże jest światłem, które musi stawać się życiem (słowem życia), ale liturgia musi w tym znaczeniu stawać się liturgią życia – liturgią żywą, której towarzyszy zaangażowanie osoby. Osoba nie może angażować się w rzeczy, których nie rozumie, to znaczy, których przynajmniej nie przyjmuje najpierw rozumem – chociaż na pewno nie rozumie się tajemnicy, ale samo zrozumienie, że tajemnica jest tajemnicą, czyli czymś co przewyższa nasze poznanie, to już jest też pewien akt poznawczy, pewien akt naszego rozumu.
Tu dochodzimy do pewnych postulatów. Kiedy się zastanawiamy – będziemy to czynili w czasie Kongregacji, a później w pracy przygotowującej do oaz i w oazach – nad tym, co jest tematem roku, nad liturgią – musimy ją widzieć zawsze w kontekście tajemnicy Chrystusa Sługi. Musimy widzieć tajemnicę liturgii, której najgłębszą istotą jest uobecnianie posłuszeństwa Chrystusowego – drogi Chrystusa Sługi aż po śmierć na krzyżu. I w świetle tej tajemnicy zrozumieć też tajemnicę Kościoła i postulat posłuszeństwa w Kościele.
Następna rzecz: widzieć liturgię w ścisłym powiązaniu z podstawową zasadą ruchu: fos-zoe – światło-życie. Dlatego w naszym ruchu pielęgnuje się mistagogię, nie tresurę liturgiczną, nie ćwiczenie ceremonii liturgicznych; to też gdzieś ma swoje miejsce, ale wszystko to musi być mistagogią, czyli wprowadzaniem w misterium. Świat znaków liturgicznych, zwłaszcza sakramentalnych, to jest właśnie misterium zbawienia. W nie musi człowiek jako osoba wejść poprzez rozum i poprzez wolną akceptację, przez posłuszeństwo. Dlatego w pracy ruchu, od Oazy Dzieci Bożych poczynając przez wszystkie stopnie formacji służby liturgicznej, przez wszystkie stopnie oaz, stopnie formacji deuterokatechumenalnej, wszędzie jest mistagogia – wprowadzanie w rzeczywistość zbawczą uobecnioną w Kościele, w liturgii. Cały proces wychowawczy jest oparty o wiarę, ale także o prawa osoby ludzkiej, czyli musi to być proces rozumny, który dopiero umożliwi wolne zaangażowanie.
Jest to wielkie zadanie całego ruchu. W nim musi się wyrazić strzeżenie charyzmatu naszego ruchu. Coraz bardziej świadomie powinniśmy strzec tego daru, jaki został nam dany: zrozumienie sensu soborowej odnowy liturgii i gotowości przyjęcia jej w posłuszeństwie. Musimy o tym pamiętać, że ten dar nas zobowiązuje, że w nim zawiera się pewna misja i wobec Kościoła w Polsce, może nie tylko w Polsce, bo – jak powiedziałem – powszechnie zaznacza się wypaczona postawa wobec liturgii: dowolność, subiektywizm lub sztywne trzymanie się starych form (tylko dlatego, że są stare) bez otwarcia się na działanie Ducha Świętego w Kościele współczesnym. Właściwa droga łączy posłuszeństwo i spontaniczność, i wolność zaangażowania się.
To jest właśnie to, co wyraża program: Fos-Zoe – Światło-Życie; bo wiemy, że istotą posłuszeństwa osoby jest dobrowolne podporządkowanie się prawdzie – to jest też istota wolności człowieka: wtedy jesteśmy wolni, kiedy dobrowolnie akceptujemy prawdę. Dlatego liturgia jest szkołą wolności, wychowaniem do wolności, wbrew pozorom. Wielu mówi, że liturgia krępuje, ogranicza; takie twierdzenie związane jest z niewłaściwym zrozumieniem wolności osoby ludzkiej. Właśnie wychowanie liturgiczne, uczestnictwo w liturgii to jest także wspaniała szkoła wolności osoby ludzkiej, bo wolność i posłuszeństwo to są dwie rzeczy nierozdzielne. Tak jak Chrystus doszedł do pełnego wyzwolenia człowieka przez swoje posłuszeństwo, tak i my w szkole posłuszeństwa uczymy się wolności.
Liturgia jest szkołą życia chrześcijańskiego. Liturgia jest również szkołą wolności osoby ludzkiej. Dlatego ciągle na nowo trzeba podejmować wysiłek, aby liturgia zajmowała należyte miejsce w życiu naszego ruchu, w całej pracy formacyjnej, żebyśmy byli dla innych znakiem, jak przez właściwe podejście do liturgii, przez uczestnictwo w niej wzrastać w życiu chrześcijańskim, dochodzić do dojrzałej wiary i do wzrostu nowego człowieka, i jak budować przez to nową wspólnotę i nową kulturę. W liturgii uczymy się nie tylko podstawowych postaw człowieka nowego, ale także stajemy się wspólnotą; liturgia jest sakramentem, znakiem wspólnoty. Właściwie przeżywana liturgia promieniuje na otoczenie, jest źródłem nowej kultury.
Na zakończenie chciałbym jeszcze wskazać na jeden motyw, który nas w szczególny sposób zobowiązuje do wiernego strzeżenia charyzmatu: zrozumienia liturgii w jej nowej postaci, którą nam dzisiaj przekazuje Kościół, i przyjęcie postawy posłuszeństwa. Motywem tym jest wierność wobec testamentu Ks. Wojciecha Danielskiego. Nie jest to na pewno przypadek, że drugim Moderatorem Krajowym ruchu był właśnie On – Człowiek Paschalny. Jeden – jak na pewno kiedyś powie historia – z czołowych mistagogów Kościoła tego okresu. On właśnie został nam dany jako szczególny dar w ramach tego daru zrozumienia i przyjęcia liturgii. Dlatego wpatrując się w Jego postać, wczytując się w Jego pisma, korzystając z Jego tekstów liturgicznych, będziemy mogli lepiej strzec tego charyzmatu i wierniej iść drogą, którą nam ukazuje odnowiona liturgia jako drogę do wychowania nowego człowieka, budowania nowej wspólnoty i szerzenia nowej kultury.
ks. Franciszek Blachnicki