Święta w Bystrej. Można i warto.
Triduum Paschalne. Dla wielu z nas najbardziej intensywny czas w roku liturgicznym. Niekończące się przygotowania do liturgii, domowe szaleństwo sprzątania i gotowania. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. A gdyby tak rzucić to wszystko i pojechać… Nie, nie w Bieszczady. Do Bystrej.
Przybyłam, przeżyłam, zaświadczyłam. Moja wspólnota poradziła sobie beze mnie, a moi rodzice, mimo pewnej dozy niezadowolenia, nie wyrzucili mnie z domu za niepokrojenie sałatki jarzynowej. Świat się nie skończył. Jasne, trzeba było wcześniej go do tego przygotować, ale się nie skończył. Za to ja spędziłam ten niezwykły czas w niezwykły sposób. Jeszcze nigdy tak głęboko nie poruszyła mnie Męka Pańska, nie ucieszyłam się z przynależności do ludu kapłańskiego ani nie oczekiwałam rezurekcji z równym napięciem. Te rekolekcje dają wyjątkową szansę skupienia się tylko i wyłącznie na osobie Jezusa, który swoją miłością zwycięża śmierć. Pomagają dostrzec piękno sakramentów, a zwłaszcza docenić łaskę chrztu świętego. Jako dzieciaki raczej nie zastanawialiśmy się nad tym, co nam daje ta woda, lejąca się na czoło, bo o wiele bardziej interesowało nas, kiedy znowu będzie jedzenie… W ciągu niecałych czterech dni odkrywa się nową rzeczywistość Świąt, które co roku przeżywane na pełnej petardzie, przeciekają nam przez palce.
Nie mówię jednak, że jest łatwo, prosto i przyjemnie. Program wymaga od nas pewnego poświęcenia. Super się rozmawia z ludźmi w pokoju, zwłaszcza w nocy (jakoś tak zawsze wtedy klimat sprzyja, prawda?), ale jeśli nie zrezygnujemy z tej rozrywki, na jutrzni prawdopodobnie nie dotrwamy do czytania. W Wielki Piątek nie zobaczymy w programie „śniadania” czy „obiadu”, a jedynie „posiłek”. Na śpiewie fajnie się rysuje po śpiewniku, zamiast męczyć kolejną pieśń na głosy, ale uwierzcie mi, potem to wszystko słychać i niepotrzebnie się rozpraszamy.
Trzeba coś z siebie dać, ale to nic w porównaniu z tym, jak wiele się otrzymuje. Życzę każdemu, by mógł chociaż raz wybrać się na „wyjazdowe Triduum” i zaczerpnąć z niego na kolejne miesiące, a nawet lata posługi.
Kinga Piwowarczyk